BANGKOK — Minister spraw zagranicznych powiedział w środę, że obecność zagranicznych obserwatorów wyborów podczas wyborów zaplanowanych na luty byłaby „niepomyślna”.
Don Pramudwinai powiedział, że Tajlandia ma godność i nie jest krajem problematycznym, więc nie potrzebuje zagranicznych obserwatorów.
„Obecny rząd powstał w wyniku zamachu stanu, ale różni się od innych zamachów stanu na świecie, ponieważ nie zabraniamy ani nie odbieramy praw nadmiernie do tego stopnia, że dotyka to większości” – powiedział Don.
Poprzednie wybory w 2001, 2005, 2007 i 2011 roku były monitorowane przez Azjatycką Sieć Wolnych Wyborów (ANFREL). ANFREL z siedzibą w Bangkoku wystawił 60 obserwatorów z 24 krajów azjatyckich w 2011 roku, ostatnich udanych wyborach.
Komentarze Dona pojawiły się w odpowiedzi na wezwania wysyłane przez miesiące, aby zagraniczni obserwatorzy byli w królestwie, aby zapewnić wolne i uczciwe wybory. Powiedział, że wybory są sprawami wewnętrznymi i powiedział, że faworyzuje lokalnych obserwatorów przed przystąpieniem do obrony rządu wojskowego.
„Niektórzy ambasadorowie rozmawiali ze mną i poruszali kwestię prawa obrazy majestatu oraz pytali, dlaczego istnieje takie prawo, które ogranicza swobodę wypowiedzi. Zapytałem, czy ich kraje nie mają konkretnych środków i powiedziałem, że Tajowie doskonale znają prawo o obrazie majestatu” – powiedział Don. „Jeśli policzysz liczbę ludzi, którzy się temu sprzeciwiają, odkryjesz, że jest to tylko garstka. Jak więc może to być problemem, skoro większość nie postrzega tego jako problemu?”
Don dodał, że zakaz zgromadzeń politycznych został wprowadzony, aby kraj mógł się rozwijać i że w ciągu ostatnich czterech lat nie było żadnych ograniczeń w wyrażaniu poglądów.
Tego samego dnia członek partii Pheu Thai, Nakorn Machim, wezwał rząd USA do wysłania obserwatorów wyborów do Tajlandii w celu nadzorowania obiecanych lutowych sondaży.
Nakorn – były poseł Demokratów z prowincji Phitsanulok – niedawno dołączył do partii Pheu Thai. Spotkał się w środę z urzędnikiem ds. polityki, ekonomii i dyplomacji publicznej Vi L. Jacobs-Nhan z tajlandzkiego konsulatu USA i złożył list, podczas gdy obaj spotkali się w prowincji.
Nakorn powiedział później dziennikarzom, że obawia się, że głosowanie nie będzie wolne i uczciwe, ponieważ wierzy, że junta – która zorganizowała zamach stanu w maju 2014 r. i pozostaje u władzy – może kontrolować postępowanie. Nakorn powiedział, że Jacobs-Nhan powiedział mu, że przekaże wiadomość i list władzom.